Cud nad Wisłą

Po sześciu tygodniach panowania Rosjan, u nas w końcu był święty spokój. Tym wielkim wydarzeniem historycznym zanotowano dzień 15 sierpnia, który naród obchodzi jako święto „Cud nad Wisłą”, kościół natomiast uznał ten dzień za święto Królowej Korony Polski. Cud był o tyle tak, że liczbowo słaba polska armia odniosła zwycięstwo nad potężną armią rosyjską. Polskie zwycięstwo rozeszło się jak głos dzwonu po świecie i zaskoczyło wszystkie narody. Odrodzona Polska, która stanęła znowuż nad skrajem przepaści, nagle tragedia przekształciła się w potężny tryumf i w chwałę zwycięstwa. Zwycięstwo to można zawdzięczyć nie tylko w ówczesnym wspaniało-myślnym dowódcą, ale całemu narodowi polskiemu, który był świadomy wielkiej idei, składając na ołtarzu ojczyzny nie tylko swe trudy i znoje, lecz nawet swe własne serce i życie.

Po tylu latach męki naród polski pragnął pokoju. Pokoju pragnęła każda matka, każda żona, każde dziecko i ten żołnierz, który o głodzie i o chłodzie szedł uparcie do zwycięstwa. I oto wreszcie przy pomocy Bożej i Tej, co świeci na Jasnej Górze, wyrosła na krwi skrzepłej łzami wolna Rzeczpospolita Polska.
Był to wielki dzień historyczny narodu polskiego, kiedy nad zniszczonym krajem, nad ruinami spalonych miast i wsi, w blaskach słońca zajaśniały polskie zwycięskie sztandary. Otucha wstąpiła w serce od najmłodszego dziecka do staruszka stojącego nad grobem. Epilog wojny polsko-rosyjskiej rozpoczął się w bitwie o Warszawę. Musimy przyznać, że w tej chwili trzeba było pomocy Bożej i ludzi o stalowych sercach, nerwach i zmysłach. Wtedy było tak krucho z Polską, że pomimo gorącego patriotyzmu, troski i najlepszych zamiarów, wszystko zdawało się cechować skrajna bezradność.

W tych krytycznych dniach powołano do życia Radę Obrony Państwa. W miesiącu, kiedy nawała wojenna zbliżała się do serca Polski, Warszawy, gabinet Grabskiego, który nie potrafił zdobyć szacunku wśród narodu, został rozwiązany. Na jego miejsce powołano rząd złożony z wszystkich stron z chłopem Wincentym Witosem na czele. Rząd Grabskiego widząc beznadziejną sytuację, zwrócił się szóstego lipca 1920 roku do państw sprzymierzonych z prośbą o pomoc, wyrażając gotowość do zawarcia paktu z Rosją. Cztery dni później, dziesiątego lipca, pomimo kategorycznych sprzeciwów narodu i Piłsudskiego, umowa została podpisana w Spa (w Belgii). Państwa sprzymierzone miały pośredniczyć w sprawie zawarcia pokoju z Rosją, a w razie odrzucenia przez Rosję tej propozycji, obiecywały Polsce dać pomoc materialną. Za obietnicę tej pomocy Grabski godził się na przyjęcie warunków, które w ich treści rozwiązywały wszystkie problemy polskich granic. Na podstawie tej umowy wojska polskie miały się wycofać na Linię Bugu (Linia Curzona), uznawana za obecną granicę wschodnią. Warunki pokojowe miały być ustalone na konferencji pod dyrekcją państw sprzymierzonych. Grabski zobowiązał się bez zastrzeżeń na decyzję w sprawie granic z Litwą, cieszyńskiego Śląska i Małopolski. Dla Polaków żyjących w tych terenach było to bardzo nie do smaku. Anglia jako wieczna handlarka cudzymi narodami, w specjalnym posiedzeniu Rady Komisarzy Ludowych w Moskwie, wystąpiła w charakterze pośredniczki. Rosja, stojąc u szczytu zwycięstwa 30 lipca, nie myślała o zawarciu pokoju, odrzuciła tę propozycję i powiedziała, że to jest wyłącznie sprawa Polski i ona bezpośrednio powinna zwrócić się sama. Do rokowań jednak nie doszło i pan Grabski za swoją niedołężną pracę, został usunięty.

Będąc w takiej sytuacji Piłsudski i jego sztab w nocy z piątego na szóstego sierpnia stworzył plan wydobycia się z tego ciężkiego położenia, na co oczywiście zgodził się francuski generał Weygand, jako arbiter wysunięty z ramienia koalicji. Piłsudski ściągnął pospiesznie wojska z frontu północnego i południowego, aby nad Wieprzem stworzyć silną grupę uderzeniową i gwałtownym atakiem tej grupy, pójść na boki i tyły armii sowieckiej. To ryzykowne, ale gwałtowne i śmiałe uderzenie, rozbiło armię sowiecką. Z pięciu potężnych armii jedna została całkowicie zniszczona, druga łącznie z korpusem kawalerii została zepchnięta do Prus Wschodnich. Pozostałe trzy mocno poszczerbione armie, tracąc wiele tysiące jeńców i materiału wojennego, przebijały się w panicznym odwrocie do rosyjskiej granicy. W ten sposób polskie wojsko doszło do linii Niemna.

Nieudany marsz na Polskę zmusił Rosję do nawiązania szybkiego układu z Polską. W nocy, 18 października, nastąpiło zawieszenie broni na całej linii frontu i wreszcie 18 marca 1921 roku został podpisany traktat pokojowy między Polską i Rosją. Rosja zgodziła się na takie granice, gdzie w tej chwili stało polskie wojsko bez żadnych arbitrów, angielskich lub innych.
Zamiary stworzenia Ukrainy Naddnieprzańskiej spełzły na niczym, a to dlatego, że naród ukraiński mało myślał i nie dążył do tego.

Jan Doamński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

W archiwum